Prof. dr hab. inż. Jerzy Lechowski
Międzynarodowej Akademii Nauk
San Marino

FIZYCZNO-MATEMATYCZNY WZÓR NA SZCZĘŚCIE I DOBROĆ CZŁOWIEKA


HIGIENA PSYCHICZNA PODSTAWĄ SZCZĘŚCIA I ZDROWIA FIZYCZNEGO
W UNIWERSALISTYCZNEJ FILOZOFII ŻYCIA


Aby żyć zdrowo i szczęśliwie należy unikać nadmiernych stresów związanych z różnego rodzaju przykrymi przeżyciami wewnętrznymi. Stresy umiarkowane są nawet często wskazane, ale tylko takie, które będą nas mobilizować do pożytecznego działania i będą krótkotrwałe przynoszące nam radość z wykonanych działań. W naszym życiu pojawiają się jednak często różnego rodzaju długotrwałe stresy, które stają się przyczyną wielu schorzeń, takich np. jak owrzodzenie żołądka czy dwunastnicy, niewydolność układu krążenia, a nawet schorzenia nowotworowe. Jaskrawym tego przykładem może być życie, młodego człowieka żyjącego w Szwajcarii i opisującego na łożu śmierci swoją nowotworową chorobę oraz jej niewątpliwe przyczyny [1]). Różne schorzenia, jak wykazują badania naukowe powstają na gruncie długotrwałych nie usuniętych stresów i wewnętrznej przekory, która jest w zasadzie istotą życia i podstawowym prawem przyrody występującym nie tylko w fizyce (zasady dynamiki Newtona i prawo Faradaya na siłę elektromotoryczną indukcji), ale również w chemii (zasada Le Chateliera) w filozofii jako zasada walki i jedności przeciwieństw, a także w psychologii, propagandzie i reklamie, neurolingwistyczne programowanie NLP (tak ostatnio modne).

Nie zawsze jednak jesteśmy świadomi tego , jak niezwykle skutecznie potrafimy się zatruć nie tylko własnymi, ale także cudzymi emocjami i myślami (nie jest to już tylko przenośnia poetycka), wszystkie jakże często przeżywane ujemne emocje takie jak strach, nienawiść i zazdrość są niewłaściwym pokarmem dla naszej duszy. Fakt ten nie zawsze w porę i należycie sobie uświadamiamy. Aby być zatem zdrowym fizycznie i duchowo musimy przestrzegać zasad higieny psychicznej i nie dopuszczać do siebie myśli smutnych, tragicznych i złowrogich w stosunku do innych ludzi. Takie niehigieniczne zachowanie zwraca się przeciwko nam szkodząc nam systematycznie i podstępnie. Jako pierwszy zatruciu informaczyjno-emocjonalnemu ulega nasz system nerwowy, następnie hormonalny, aż w końcu dochodzi do schorzeń somatycznych polegających na fizycznie chorobliwych zmianach w poszczególnych organach naszego organizmu. Zmiany te, często są już nieodwracalne, dlatego też we własnym interesie powinniśmy o tym pamiętać i nie tylko myć zęby i resztę ciała, ale również dbać o czystość wewnętrzną i o przestrzeganiu zasad higieny psychicznej. Można to osiągnąć, gdy będziemy życzliwi, sympatyczni i dobrzy dla innych, spieszyć im zawsze z pomocą, gdy jej potrzebują, nie oczekując wdzięczności z ich strony. Prawdziwe bowiem szczęście na tym właśnie polega. Wiele wiekopomnych i wspaniałych dzieł oraz luźnych myśli i aforyzmów napisano już na temat szczęścia. Pojęcie szczęścia również na przestrzeni wieków różnie było rozumiane przez filozofów i myślicieli, chociaż ścisłej definicji, ani tym bardziej matematycznego wzoru na "" dotychczas nie było. A czy w ogóle szczęście można rozpatrywać w kategoriach nauk ścisłych i zdefiniować je w jakiś sposób matematyczno-fizyczny? Okazuje się, że również szczęście daje się tak zdefiniować. Można nawet podać matematyczny wzór ujmujący syntetycznie niemalże wszystkie myśli zawarte w różnych kierunkach filozoficznych i religiach na temat szczęścia. Pojęcie szczęścia wnikliwie i bardzo szeroko przeanalizowane zostało między innymi przez Władysława Tatarkiewicza w traktacie "O szczęściu". Szczęście jak się okazuje można również krótko i treściwie zdefiniować - jest ono po prostu "dobrocią", która wskazuje jak należy w życiu postępować, aby nie czynić krzywdy innym, ale im służyć.

Na podstawie teorii pola informacyjno-emocjonalnego, o której szerzej napisałem już w " Postępach Cybernetyki nr 3 z 1983 r. oraz nr 2 z 1987 r. a także w pracy habilitacyjnej obronionej w Międzynarodowej Akademii Nauk w San Marino w 1994 r. wykazane zostało na zasadzie analogii, że istnieje ścisły związek między fizyczno-technicznym pojęciem dobroci, a dobrocią w sensie ogólnym, humanistycznym i filozoficznym. Zgodnie z tą teorią każdy człowiek określony jest przez swoje działanie oraz emocje, które przeżywa a także informacje jakie posiada i przekazuje innym.

W każdym człowieku - tak jak w każdym obiekcie fizycznym -można wyróżnić trzy podstawowe wielkości składowe ściśle ze sobą związane, które w elektrotechnice oznacza się przez R i nazywa rezystancją, L - indukcyjnością i C pojemnością. Oczywiście, te wielkości składowe uzależnione są od struktury i funkcjonowania organizmu. Te zaś, jak wiadomo, podlegają prawom fizyko-chemicznym, opisanym najogólniej równaniami Maxwella. Przyjmuje się, że każdej wielkości występującej w polu elektromagnetycznym odpowiadają analogiczne wielkości i prawa w polu informacyjno-emocjonalnym. A zatem polu elektrycznemu, z którym związana jest pojemność C, odpowiada pole informacyjne; polu magnetycznemu, z którym związana jest indukcyjność L, odpowiada pole emocjonalne; polu przepływowemu prądu elektrycznego zaś, z którym związana jest oporność R, odpowiada działanie; pulsacji zmian prądu zmiennego w - odpowiada częstość zmian procesów informacyjno-emocjonalnych. Odpowiednikiem natomiast dobroci obwodu rezonansowego Q - jest dobroć człowieka, a zatem jego szczęście S* gdzie:

Dobroć Q, z punktu widzenia fizycznego jest oczywiście ściśle związana z selektywnością odbioru "pożądanych " sygnałów, którą dobrze tłumaczy krzywa rezonansowa. Tylko teoretycznie fizyczny obwód rezonansowy mógłby być układem nieskończenie dobrym. Praktycznie jednak zawiera on zawsze pewne oporności i jego dobroć nie może być nieskończenie duża. Człowiek jest, jak wiadomo, istotą bardzo skomplikowaną i nie można go jednoznacznie zdefiniować, mimo to jednak, w pewnym sensie możemy porównać go z układem rezonansowym. Jeżeli zatem do powyższego wzoru na Q zamiast R, L, C i w wstawimy wyrażenia:
to po przekształceniu otrzymujemy następujący wzór określający umowne szczęście S*, które jest zmienne i zależy od siedmiu zmiennych

gdzie, występujące w tym wzorze wielkości zinterpretujemy w sposób następujący: z - liczba czynności, które lubimy wykonywać, myśleć o nich lub odczuwać, S - wielość dróg prowadzących nas do celu, lub inaczej przekrój kanału informacyjno-emocjonalnego, y - dzielność w rozwiązywaniu problemów nasuwanych nam przez życie, l - odległość do celu lub obiektu pożądanego (kochanego), pamiętajmy, że odległość (l = v t) v - szybkość w osiąganiu celu, t - czas w którym osiągamy postawiony sobie cel, m - przenikalność emocjonalna, asertywność, umiejętność cieszenia się z tego co było i jest , e - przenikalność informacyjna, intelektualna (powinna być jak największa, ale nie wykorzystywana jedynie do przewidywania przykrych zdarzeń) - nie należy się martwić zbytnio na zapas i zatruwać tymi przewidywaniami, dużą przenikalność intelektualną należy wykorzystywać do dzielnego rozwiązywania problemów nasuwanych nam przez życie

Podana wyżej w postaci matematyczno-fizycznego wzoru, definicja szczęścia zawiera ogólnie informacje o tym od czego i w jaki sposób zależy nasze szczęście. Można korzystając z tej definicji znaleźć przyczyny naszych nieszczęść. Poza tym, jest ona przykładem na to, jak prawa fizyki można wykorzystać w analizie stanu emocjonalno-psychicznego człowieka. Ze względu na istnienie pewnych oporności, które ogólnie można nazwać fizycznymi ograniczeniami, jakie stwarza rzeczywistość, człowiek nie może być nieskończenie dobrym, a zatem i nieskończenie szczęśliwym. Największe szanse osiągnięcia szczęścia mają ci, którzy - na zasadzie wspomnianej selektywności odbierania pożądanych sygnałów - oddają się tylko jednej, nadrzędnej idei i nie rozpraszają zbytecznie swojej energii na nieistotne problemy, których zwykle nie rozwiązują do końca.

Przykładem oddania się jednej idei może być m.in. Matka Teresa z Kalkuty i propagowana przez nią sprawa służenia innym. Podobnie wybitni artyści, naukowcy i wynalazcy, a także działacze społeczni głęboko wierzący w Boga lub w ideę, którym przyświeca ogólna dobroć, mają szanse na osiągnięcie szczęścia. Podaną tu matematyczno-fizyczną definicję szczęścia należy, oczywiście, odpowiednio rozumieć i dostrzec w niej głęboką treść filozoficzną, wynikającą z fizycznych praw natury i przyjętych tu psychofizycznych analogii.

Piszę o tym, ponieważ definicja szczęścia była dyskutowana w wielu różnych środowiskach i chociaż zawsze budziła duże zainteresowanie, to jednak jak wynikało z dyskusji, wielu ludzi, głównie o nastawieniu humanistycznym, mających awersję do nauk matematyczno-fizycznych, nie potrafi poprawnie odczytywać fizycznego sensu zawartego w matematycznym wzorze. Awersję do nauk ścisłych nabywa się zwykle już w szkole na skutek niewłaściwego nauczania tych przedmiotów. Taki człowiek jest w zasadzie na całe życie okaleczony i nie potrafi cieszyć się zwięzłością wyrażania swych myśli i uczuć związanych z głębią i pięknem - prawdziwą poezją praw przyrody - opisywanych zwykle równaniami matematycznymi.

Wyprowadzony wzór, uwzględnia również czynniki środowiska, w którym człowiek żyje - mówi on od czego i w jaki sposób nasze szczęście zależy, a tym samym pozwala na oszacowanie i poprawę stopnia swojej szczęśliwości. Środowisko, jednakże w rzeczywistości, ma praktycznie wpływ na każdy z elementów wchodzący do wzoru.

Ze wzoru wynika, że istnieje siedem sposobów poprawy stanu swojej szczęśliwości, zgodnie z występującymi w nim siedmioma wielkościami, które można zmieniać w zależności od zaistniałych okoliczności. Zrozumienie, przyjęcie i stosowanie w praktyce podanego wzoru nie może doprowadzić nas, jakby się mogło, na pierwszy rzut oka, błędnie wydawać, do egoizmu szkodliwego dla otoczenia, wynikającego z pogoni za przyjemnościami, których oczywiście nie należy unikać.

Człowiekiem naprawdę szczęśliwym może być tylko taki, który jest dobry dla innych, a przez to staje się on również dobry dla siebie. Jest to w zasadzie egoizm, choć wysublimowany i dalekowzroczny. Zatem, aby być dobrym dla siebie należy być dobrym dla innych i często nawet wyrzec się siebie dla innych, a to można nazwać już altruizmem. Świat nasz byłby niewątpliwie wspaniały, gdyby wszyscy ludzie zechcieli być tego typu egoistami dobrymi dla innych, a przez to i dla siebie. Podany tu wzór nie hołduje zatem hedonistycznemu podejściu do życia, tzn. takiemu, które akceptuje jedynie postępowanie sprawiające nam radość. Osobnicy, którzy nie mogą z różnych względów dzielnie rozwiązywać problemów nasuwanych im przez życie nadużywają zwykle alkoholu lub sięgają po narkotyki, mając nadzieję, że poprawią w ten sposób stan swojej szczęśliwości, a tymczasem ich szczęście S* maleje do zera ze względu na zmniejszanie się ich dzielności g, która w takiej sytuacji nieubłaganie musi dążyć do zera.

Jeżeli zgodnie ze wzorem będziemy cieszyli się z tego , co jest lub było, to nie będziemy dążyli do żadnych zmian, które wprawdzie byłyby zbędne, ale w zasadzie i tak są nieuniknione, ponieważ one jedynie, ściśle biorąc stale zachodzą, choć nie są stałe (raz mogą być większe, a innym razem mniejsze).
Analizując wzór na szczęście należy stwierdzić, że duża przenikalność intelektualna e wbrew pozorom wynikającym ze wzoru (e jest w mianowniku) nie powinna więc sprzyjać szczęściu, potrzebna jest nam jednak do rozwiązywania problemów dzielność y, która zależy od e w sposób następujący:

gdzie: w - częstotliwość zmian procesów informacyjno-emocjonalnych e - przenikalność informacyjna (intelektualna) IR - strumień działania [1] IC - strumień informacji [1] natomiast jeżeli przenikalność e wykorzystywalibyśmy tylko do przewidywania przykrych zdarzeń, to lepiej, aby była ona jak najmniejsza (idioci są pozornie szczęśliwi, uśmiechnięci i zdrowi). Każdy normalny człowiek nie powinien zatem przewidywać żadnych przykrych zdarzeń, a jeśli ma dużą "dobroć" to i sumienie będzie miał czyste i nie będzie się niczego obawiał. Nadmierne, bowiem i ciągłe "zatruwanie" się swoimi myślami bywa, jak wiadomo, generatorem niepomyślnych zdarzeń - na zasadzie samo spełniającego się proroctwa.

Papież Jan Paweł II powiedział m. in., że "Szczęśliwi są, którzy zrozumieli, że większym szczęściem jest dawać niż brać i służyć niż być obsługiwanym". Potwierdzenie tych słów znajdujemy w podanym wyżej wzorze. Aby jednak "zrozumieć, należy mieć dużą przenikalność intelektualną e, a tym samym dużą dzielność g.

Człowiek dzielny może łatwiej mieć, co dawać innym. Poza tym, podczas dawania ( już w chwili t = 0, tzn. natychmiast), zrealizowany zostaje postawiony sobie cel, ponieważ odległość do celu osiąga wówczas wartość zero. Obdarowywany jest zawsze biedniejszy od dającego (niezależnie od tego, czy będą to dobra materialne, uczucia, czy informacje). Może się czasem zdarzyć tak, że bierzemy coś od swojego darczyńcy, tylko, dlatego, aby nie robić mu przykrości. Wówczas, ten darczyńca, w istocie jest obdarowywany naszą wspaniałomyślnością. W takiej sytuacji powstaje powód do radości z wzajemnego obdarowywania się - pod warunkiem, że żadna ze stron nie żałuje swego czynu, lub obie strony zdają sobie sprawę ze sztuczności sytuacji. Sama chęć sprawiania sobie wzajemnej przyjemności w tym przypadku jest zjawiskiem pozytywnym. Najłatwiej zawsze jest obdarowywać tych, których się kocha, dlatego też i miłość bliźniego może również przyczynić się do naszego szczęścia. W każdym przypadku dawania i brania widać, zatem wyraźnie, że łatwiej i "lepiej jest dawać niż brać". Fakt zaś, że "obsługiwać jest lepiej niż być obsługiwanym" wynika stąd, iż tylko człowiek zdrowy cieleśnie, duchowo i intelektualnie (mający dużą dzielność g) ma większe możliwości obsługiwania. Człowiek obsługiwany posiada zwykle mniejszą dzielność g, a tym samym również mniejszą sprawność niż człowiek obsługujący. Można by sobie pomyśleć, że np. człowiek bogatszy może sobie pozwolić na obsługiwanie go przez innych. Bogactwo jednak nie zawsze idzie w parze z dzielnością, może ono być, bowiem nabyte przypadkowo np. w drodze spadku, natomiast dzielność zależy w znacznym stopniu od nas samych, która z reguły może nam również przynosić m. in. także bogactwo i to nie koniecznie tylko materialne.

Dawać, wbrew pozorom, może każdy, kto tylko zechce, powinien się jedynie nauczyć czynić to w dobrym stylu, tzn. tak, aby obdarowywany mógł być z tego zadowolony. Wydawać by się mogło, że np. chory i biedny nie może nic dawać innym - może on tylko brać, tak jednak nie jest. Może on również "dawać"- sposobność i możliwości okazywania mu wspaniałomyślności przez darczyńców.

Ze wzoru na "szczęście" S*, w mianowniku, którego występuje odległość do celu l, nie można jednak wyciągać zbyt pochopnie wniosków, że należy rezygnować ze zbyt odległych, być może nawet wzniosłych, celów. Należy jedynie przeprowadzić umiejętny podział tych odległych i wielkich celów, (dla których l jest duże) na cele pośrednie (łatwiejsze do realizowania w zależności od istniejących warunków). Wiadomo, bowiem, że rzeczy wielkie składają się zawsze z rzeczy z małych. Taki sposób postępowania daje nam natychmiastową satysfakcję z uzyskanego wyniku i stwarza tym samym stan szczęściorodny już w chwili bieżącej, mobilizujący niewątpliwie do dalszego wysiłku i sprawniejszej realizacji następnych celów. Należy jednocześnie zauważyć, że zbyt często jeszcze (zupełnie niepotrzebnie) czynimy różnego rodzaju wyrzeczenia w imię przyszłego szczęścia, którego zwykle nie osiągamy, a z powodu czynionych wiecznie wyrzeczeń jesteśmy praktycznie zawsze nieszczęśliwi. Dzieje się tak, np. zarówno w wymiarze społecznym, kiedy ludzkość dąży do idealnego ustroju wiecznej sprawiedliwości, czyniąc w tym celu wiele wyrzeczeń, jak i w przypadku osobistym, gdy człowiek osiąga zawrotną karierę kosztem np. własnego zdrowia, znosząc różne niewygody i w końcu nie potrafi, a nawet nie może już, cieszyć się z tego, co dotychczas zdobył.

Szczęście S*, jak widać ze wzoru, zależy wprost proporcjonalnie od wielości dróg S prowadzących do celu. Czy jednak zbyt duża ich liczba nie będzie stwarzała dodatkowych problemów w wyborze? Rzadko, bowiem zdarza się, że możemy jednocześnie podążać do celu wieloma drogami. Najczęściej podążając jedną z nich musimy rezygnować z innych. Wybór jednak najkorzystniejszej z dróg prowadzącej do celu zależy w rzeczywistości od naszej dzielności g.

Na zakończenie musimy zwrócić jeszcze raz uwagę, i odpowiednio to podkreślić, o czym w różnego rodzaju dyskusjach ( nie tylko o szczęściu) zwykle się zapomina, że każdy wzór matematyczny stanowi pewną całość, a zatem należy go zawsze tak rozpatrywać, a nie fragmentarycznie, bo wówczas będziemy mieli jedynie rację pozorną, a nawet wręcz demagogiczną. Istotne jest, aby zawarte we wzorze czynniki uwzględniać zawsze wszystkie jednocześnie. Jest to, jak wiadomo, cecha charakterystyczna wzorów matematycznych. Dlatego też rozpatrując jakikolwiek czynnik nie można tego robić w oderwaniu od pozostałych. Całość, jak wiadomo, nie jest zwykłą sumą części, ale stanowi nową jakość, w której wszystkie elementy są ze sobą ściśle powiązane, tworząc harmonijnie funkcjonalne piękno. Takimi są m. in. zarówno wzory matematyczne, jak i działające urządzenia techniczne. Części, np. zegarka, chociażby były zebrane wszystkie razem, nie będą wskazywały czasu, dopóki nie połączy się ich w funkcjonalną całość. Trzeba jednak, niestety z ubolewaniem stwierdzić, że ten elementarny brak kultury matematycznej w naszym społeczeństwie tak drogo nas zawsze kosztuje, a pozorne racje i ciągnące się parlamentarne spory, często bzdurne i demagogiczne nie mają końca. Ta właśnie wielość dróg (sposobów) i spraw do załatwienia doprowadza nas często do rozterek, których nie potrafimy rozwiązywać.

Według M. Mazura istnieją trzy rodzaje rozterek [2]. Znając jednak wzór na szczęście S* i dobrze rozumiejąc jego sens matematyczny powinniśmy się cieszyć z tego, co jest ( zwiększając odpowiednio przenikalność emocjonalną m, a dzięki zwiększonej również przenikalności intelektualnej e zwiększymy swoją inteligencję otrzymując w efekcie upragnione szczęście i zdrowie psychiczne, będące podstawą zdrowia fizycznego. Tężyzna fizyczna, zdrowy duch i inteligencja umysłu są 0, bowiem ściśle ze sobą powiązane i wzajemnie się wzmacniają, Dlatego też musimy pamiętać zawsze kiedykolwiek jesteśmy zgnębieni psychiczne, że należy zmobilizować resztki swych sił fizycznych i zrobić cokolwiek, to, co możemy zrobić fizycznie, choćby nawet drobną rzecz. Te drobne sukcesy wyzwolą korzystne dla nas sprzężenie zwrotne dodatnie i pociągną za sobą lawinę innych sukcesów, z których musimy nauczyć się cieszyć. Ta radość może nasunąć nam zbawienne myśli do większych i piękniejszych dzieł, których dokonanie da nam prawdziwe szczęście.