To, co dziś nazywamy wiedzą naukową, jest w rzeczy samej empiryczną zasłoną rzeczywistych źródeł wiedzy i nieświadomym podrywaniem bezpośredniego stosunku człowieka do życia i wszechświata. Umysł wytwarza jedynie wiedzę pozorną za pomocą przeciwstawiania jednego zjawiska drugiemu i odnajdywania w ten sposób coraz to nowych różnic między nimi. Taka czynność umysłowa nie świadczy jeszcze o wiedzy człowieka, dlatego, że polega ona jedynie na bezgranicznym różnicowaniu zjawisk. Wiedza zaś istotna polega na wiązaniu zjawisk w wiecznie rozwijającą się celowo jedność. Dlatego istota budowy natury nie może być wyjaśniona przez dotychczasową naukę, która posiłkuje się wyłącznie wiedzą umysłową. Opierając się tylko na takiej wiedzy, magazynujemy w umysłach wiadomości, które straciły nieraz zupełnie sens życiowy i zapadamy w chroniczny nadmiar wiedzy zaciemniający prawdziwe rozumienie świata i zjawisk w nim zachodzących. Fizyka obecnie uczy, jak mamy poznawać prawa natury, za pomocą doświadczenia, komputerów i w ogóle różnego rodzaju sztucznych narzędzi; jest to metoda poznania czysto zewnętrzna i niedoskonała. Jednocześnie nauki ścisłe, a głównie właśnie fizyka, która jest podstawową nauką o otaczającym nas świecie, pozwalają najgłębiej poznać świat realny. Wszystkie najnowocześniejsze osiągnięcia współczesnej techniki opierają się w istocie na fizyce i jej precyzyjnych pojęciach. One to zmieniają oblicze świata w coraz szybszym tempie. Czyż nie warto byłoby zastanowić się przez chwilę i sięgnąć do tych ścisłych pojęć oraz na zasadzie analogii, do istniejących praw fizycznych, takich np. jak prawa przepływów, sformułować pewne ścisłe reguły, pozwalające lepiej porozumiewać się ludziom między sobą. Jakże często powstają przecież różnego rodzaju nieporozumienia między ludźmi, które wynikają nie tylko z nieprecyzyjnego języka, ale i z pozornej urojonej lub też rzeczywistej sprzeczności, jaka tkwi nie tylko w naturze rzeczy, ale i w samym człowieku. Mimo jednak tych sprzeczności tkwiących w samej naturze rzeczy, udaje się jednak człowiekowi zbudować wspaniałe urządzenia techniczne, budzące często podziw i zachwyt, a jednocześnie nierzadko słuszną obawę i lęk przed alienacją wytworzonego przez siebie produktu. Filozofia natomiast, jak wiemy z historii rozwoju ludzkości, kształtuje w pewnym ogólnym sensie politykę. Wszystkie systemy polityczne wyrastały na gruncie odpowiednich filozofii. Na filozofach zatem spoczywa odpowiedzialność za losy świata. Najpoważniejszymi filozofami są jednak ludzie o ścisłych umysłach i precyzyjnych sposobach myślenia. Paradoksem jest zatem, iż martwą naturę – która jest o wiele prostsza od najprostszych organizmów żywych, – badają ludzie precyzyjnie myślący, fizycy, inżynierowie i matematycy. Natomiast człowieka i społeczeństwo, w którym on żyje – powierza się badaniu ludziom posługującym się nieprecyzyjnymi pojęciami, oderwanymi od siebie , niespójnymi, a często sprzecznymi. Nastąpiła alienacja człowieka myślącego precyzyjnie, który zapatrzony w świat martwej natury, tworzy wspaniałe narzędzia, a jednocześnie jest w zasadzie zaślepiony na fakt, w jaki sposób te narzędzia są przeciwko niemu później wykorzystywane. Na umysłach ścisłych ciąży zatem taka sama odpowiedzialność jak na filozofach, którzy unikają ostrych i precyzyjnych pojęć (tak samo przez wszystkich rozumianych i opisujących prawa przyrody). Umysły ścisłe nie zawsze potrafią docenić potęgi przyrodzonej intuicji wynikającej z naturalnej precyzji danej nam (dla jednych przez Boga dla innych przez naturę), a tkwiącej w samej strukturze komórek naszych organizmów. Człowiek jednak często swym obłędnym rozumowaniem niweczy to, co mu było dane. Wierzy bezgranicznie w pomiar i w to co się z nim pozornie zgadza, chociaż wiadomo, że zasada Heisenberga nie pozwala nam absolutnie dokładnie i jednocześnie pomierzyć różne wielkości ściśle ze sobą powiązane. Wiadomo również, że każdy pomiar obarczony jest błędem i nie może być inaczej, ponieważ przyrząd pomiarowy zawsze zakłóca wielkość mierzoną. Nawet obliczenia komputerowe nie mogą być absolutnie dokładne, ze względu na kumulowanie się błędów zaokrągleń i minimalnych zmian warunków brzegowych oraz początkowych, które mogą być również wynikiem obliczeń komputerowych. Jeśli zdołamy zrozumieć jedynie ten fakt, że aby stworzyć właściwą filozofię, filozofowie muszą nabyć fizykalnej precyzji wyrażania swych myśli, przy pomocy precyzyjnych pojęć, a fizycy i inżynierowie oraz matematycy filozoficzno-humanistycznego podejścia do zjawisk psychosocjologicznych i filozoficznych opierając się na przyrodzonej niezawodnej intuicji wynikającej z naturalnej precyzji danej nam przez boską Naturę, to, wspólnymi siłami mogą, jeszcze uratować ludzkość od totalnej zagłady. Wydawałoby się, że człowiek, z jednej strony genialny, o czym świadczą jego wspaniałe odkrycia, a z drugiej strony – ułomny ze wszystkimi swoimi wadami, które przeszkadzają mu osiągnąć jedność z innymi ludźmi, nie potrafi stworzyć doskonałego systemu społecznego, bo jak z niedoskonałych elementów w tym przypadków ludzi można stworzyć doskonały system? Istnieje jednakże taka, uzasadniona przez Oskara Langego możliwość, może nie tyle stworzenia całkiem doskonałego systemu, ale przynajmniej o wiele doskonalszego od tego, który jest obecnie. Korzystając ze wzoru na szczęście [14, 17, 25], z którego wynika, że w efekcie ostatecznym opłaca się nam być dobrymi dla drugich, bo przez to będziemy również dobrzy dla siebie. Miłując naszych wrogów (rzeczywistych czy też jak często się zdarza, tylko urojonych), przetwarzać ich będziemy w przyjaciół. Wrogom należy wybaczać, bo nie wiedzą oni co czynią (siebie samych nieświadomie unieszczęśliwiają). Powszechne prawo przekory, które tkwi u podstaw fizyki i rządzi całą naturą, to ono właśnie każe nam miłować naszych wrogów. Przy tym miłowaniu nieprzyjaciół mamy w istocie do czynienia z dżudem intelektualno-emocjonalnym, polegającym na tym, że aby zwyciężyć należy się czasem ugiąć, ale nie złamać. W tym przypadku chwilowo miłować to, co nie jest dla nas tak naprawdę miłe, po to, aby stało się dla nas przyjazne i miłe. W ten właśnie sposób walkę z wrogiem zamieniamy w efekcie końcowym na współdziałanie wroga z nami, gdy on zrozumie wreszcie, że walka jest gorsza od współdziałania, tak jak my zrozumieliśmy, że współdziałanie (w tym przypadku miłowanie) jest lepsze od walki. Człowiek ucywilizowany wyzbywał się dotychczas źródła poznania – wiedzy duchowej i oddał się wyłącznie kultowi wiedzy umysłowej: zamiast rozwijać w sobie przede wszystkim artyzm jako ideę i plan życia, widział i widzi, niestety jeszcze treść istnienia w rzemiośle i automatycznym wytwarzaniu martwych narzędzi i bezgranicznej tendencji zabiegania o dobra doczesne, które w efekcie przynoszą mu, najczęściej same nieszczęścia i zmartwienia. Obawa przed możliwością ich utraty, dobija w efekcie ostatecznie człowieka, a myśl o nieuniknionej „śmierci" zatruwa bardzo skutecznie życie człowieka, prowadząc go do różnego rodzaju chorób, na skutek nieuzasadnionego strachu przed śmiercią, której tak naprawdę nie ma ( co udowodnione zostało na zasadzie zachowania informacji [7] i przyjęte na wiarę przez ludzi wierzących).